piątek, 26 sierpnia 2011

Smutne początki = hodowla z koszmarów

Dziś chciałabym podzielić się z Wami trudnymi początkami i smutnym dzieciństwem Gagusia .
Oglądałyśmy  z mamą psiaki właściwie "hodowle" i wybrałyśmy jedną .
Ogłoszenie wydawało się napisane sympatycznie . No dobra może przejdę do...........dojechaliśmy . Zaparkowaliśmy koło ładnego domu i gospodarstwa . Gdy tylko przeszłam przez bramę wiedziałam że zwierzenta trzymane w klatkach i to w dodatku przeróżne rasy od westów po wielkie dogi niemieckie nie są zadbane . Szkoda było mi tych psów :( Doszliśmy do drzwi gdy okropnie obleśny facet je otworzył wywiódł się z tamtąd straszny smród . Podał mi zabrudzonego cuchnącego szczeniaka .
Pomyślałam wtedy " Nie chce takiego psa ,ale jeżeli ma tu mieszkać chociaż godzinę dłużej wolę go uratowac" . Wzieliśmy szczeniaka worek karmy (dostaliśmy ją na "dobry "początek ) zapłaciliśmy i odjechaliśmy . Myślicie że to koniec potwornych rzeczy jakie nas spotkały ? Mylicie się ! Po kilku dniach Gagusia w domku ......... Gałgan jadł karmę Eukanuba jak się okazało nasz "HODOWCA " od siedmiu boleści prawie zabił psa mianowicie podawał mu karmę rozmoczoną w wodzie po czym bardzo nadymało mu brzuszek i miał biegunkę . Za radą mojej Babci bo to dzięki nie Gagulencja żyje i ma się świetnie pojechaliśmy do wetka . Okazało się że szczeniak był bliski śmierci . Przez okres trzech dni codziennie dostawał zastrzyki . Lekarze nie wiedzieli co mu jest dostał kroplówkę . Miał  poważne zapalenie jelit . Od tej pory psiak dostaje Royal Canin i świetnie się ma .


Za wszystkie komki oraz oceny i samo przeczytanie Serdecznie Dziękuję
Ponieważ bardzo tródno było mi do tego wrócić bo gdy przychodzi świadomość ,że możesz stracić swojego czworonożnego przyjaciela smutek ..... smutek .......smutek .

4 komentarze:

  1. biedny Gałguś, dodaje blog do polecanych, dodaje się do obs. i bedę tu zaglądąć:)
    Pozdrawiamy Pusia i Sandra

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej.. To straszne ! Biedny Gałganuś ;( Ja ze swoją ''hodowczynią'' spotkałam się na pętli autobusowej bo Lucy jest z Siedlec a ja mieszkam w W-wie i jak ją dostałam to była skołtuniona i miała gówienka przyklejone do łapek.. No cóż.. tak bywa !
    A u mnie nowa notka (wreszcie) po długiej przerwie wakacyjnej - duużo zdjęć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Hodowczyni też namaczała Vivatkowi karmę w wodzie, ale Weterynarz powiedział, że jest super zdrowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hodowcy od których dostałam Bejkę byli bardzo w porządku . Mała była czyściutka , zdrowa , i prawidłowo socjalizowana :) Niestety tacy "hodowcy" istnieją i trzeba się z tym pogodzić .

    OdpowiedzUsuń